Ogródki działkowe, w polskim krajobrazie są niczym pływająca klinika aborcyjna Langenort na wodach międzynarodowych Morza Bałtyckiego - tam nie obowiązuje konstytucja trzeciej RP! Stosuje się tam zapewne niektóre przepisy obowiązujące w Polskiej Republice Ludowej, a i nie wykluczone, że również prawo zwyczajowe z okresu średniowiecza. Nie dziwi więc mieszanka stylów i epok jaką można zastać za magiczną bramą prowadzącą na działki. Nie dotyczy to wyłącznie architektury, albowiem wszelkie etapy rozwoju kultury słowiańskiej można odnaleźć również w zwyczajach i ubiorze użytkowników ogródków działkowych oraz umeblowaniu i wyposażeniu altanek, znoszonym przez nich na tereny działek przez dziesięciolecia. Spotkamy tam zatem zarówno prymitywne ludy opalające kartofle nad otwartym ogniem i pędzące bimber domowymi metodami, jak i ludzi dwudziestego pierwszego wieku montujących baterie słoneczne na daszku pokrytym papą.
Absolutnie nie jest zatem zaskoczeniem, że możemy spotkać tam również średniowiecznych wojów stawiających obronne zamczyska z całkiem współczesnego siporeksu i styropianu. To co czyni przedstawiony obiekt wyjątkowym, to to, że jest on całkowicie widoczny przez siatkę ogrodzeniową stanowiącą granicę miedzy anarchistyczną krainą ROD, a praworządnym państwem polskim. Dla tych, którzy nie posiadają klucza od kłódki strzegącej autonomii świata ogródków, jest to jedna z niewielu okazji obserwowania tego tajemniczego świata, który żyje własnym życiem. To niezwykła okazja, porównywalna z możliwością odbycia przejażdżki z szoferem po obszarze Korei Północnej! Naszym zdaniem ogródki działkowe w pobliżu ul. Glinianej są punktem obowiązkowym dla turysty odwiedzającego Wrocław, zaraz po odwiedzinach w znanym z ekranu telewizyjnego ZOO.
Za udostępnienie zdjęcia ogromnie dziękujemy Łukaszowi Wojnarowi - tego obiektu nie odnajdziecie na mapie google!
Boski tekst. Popłakałem się.