Ad

 
poniedziałek, 30 grudnia 2013

"czółko debila" wersja ekstremalna



Wiele już w życiu widzieliśmy i bardzo rzadko zdarza się, że padniemy na kolana przed geniuszem twórczym kogoś innego niż my sami. Dziś jest własnie ten dzień! Pomimo słabej jakość zdjęć bije z nich prawdziwa moc koloru szaletowo-zielonego. Kolor jest to uniwersalny: nic i nikt nie wygląda w nim dobrze.
Jeśli śmialiście się kiedyś z polskiego wynalazku zwanego w żargonie architektów "czółkiem debila" - tutaj macie jego wersję ekstremalną, która chyba zasługuje na odrębną nazwę. Widoczne od frontu "wieżyczki" nie są bowiem niczym innym, jak kolejnym stadium mutacji wirusa Cz1D1 - nie stanowią części dachu. Są jedynie naroślami doczepionymi do elewacji po to aby w mniemaniu twórcy upiększyć budynek. Oto do czego może prowadzić trzymanie człowieka z dala od dobrej architektury przez całe dzieciństwo i okres dojrzewania - ku przestrodze!

Zdjęcia domu udostępniamy dzięki uprzejmości jednego z fanów NaChja - bardzo dziękujemy!
Chatka doskonale widoczna jest na mapie google tutaj: http://goo.gl/maps/y6vWE
Read more...
0 komentarze
piątek, 27 grudnia 2013

Błazenada



Czapka błazna na głowie odbiera powagę każdemu bez wyjątku. Jak się okazuje, również budynki można przebrać w odpowiednik szaty błazna i uzyskać podobny efekt.

Gdybyście zastanawiali się po co okalać cały budynek podcieniami i tarasami podajemy kilka popularnych uzasadnień.
1. Aby, zamiast wyprowadzać darowanego córce na komunię pasa rasy Husky na spacer lub wypuszczać na ogródek, móc po prostu wypuścić go na balkon. Najlepiej na zawsze, aby ujadając ostrzegał o nadchodzącym zagrożeniu ze strony sąsiadów. Karmienie psa raz dziennie, sprzątanie po nim raz na tydzień. Gruntowne sprzątanie w czasie remontu, raz do roku.
2. Aby móc umieścić na budynku więcej tralek, które jak wiadomo, dodają splendoru i przynoszą szczęście.
3. Aby poszerzyć powierzchnie magazynową wokół budynku, celem wykorzystania na magazyn starego łóżko-tapczanu, drewna opałowego, starych okien skrzynkowych, ścinków płytek ułożonych w karo w czasie remontu łazienki, błotnika do folkswagena golfa oraz oczywiście zapasowych tralek.

Mamy poparte latami doświadczenia przekonanie, że wsporniki na narożach dachu nie zostały konstrukcyjnie przeliczone i są autorskim pomysłem właścicieli. Jednocześnie dostrzegamy pewne korzyści, które mogą wyniknąć z naturalnej selekcji, następującej w związku z małą katastrofą budowlaną.

Za nadesłanie i udostępnienie zdjęć bardzo dziękujemy Piotrowi Łoboże :-)
Dom mieści się w Pułtusku, przy ul. Spacerowej - link do mapy google: http://goo.gl/8Brj1S

Read more...
1 komentarze
piątek, 13 grudnia 2013

Tajemniczy budynek


Administracja Budynków Komunalnych w Gdyni tanio wynajmie lokal mieszkalno-użytkowy. Budynek w stanie deweloperskim do odświeżenia, działka ogrodzona, okna wymienione na bloczki gazobetonowe. Utrzymany w stylu minimalistycznym. Idealny pod działalność gospodarczą o profilu projektowym. Możliwość korzystania w dzień oraz w nocy. Po usunięciu z wnętrza urządzeń odmierzających czas oraz klamek koszty wynajmu szybko się zwrócą. Jeśli duszne poddasze lub wilgotna suterena, w której obecnie mieści się twoja pracowania stwarza zbyt wiele okazji do odciągania uwagi najemników od klikania lub składania rysunków, ten lokal może być strzałem w dziesiątkę. Wszyscy wiemy jak zgubnymi dla kreatywnej pracy mogą być promienie słoneczne lub widok ludzi za oknem - szczególnie gdy są oni widocznie również od kolan w górę. Literatura podaje też wiele przykładów tego jak negatywnie na efektywność zespołu projektowego wpływa zbyt duża kubatura i nadmiar świeżego powietrza przypadająca na głowę, podobnie jak przyzwolenie na przerwy w pracy lub wynagrodzenie za nadgodziny!!! Zauważono, że posiłki spożywane w oddaleniu od klawiatury odbijają się czkawką na terminowości wykonania projektów z ustawionych przetargów. Sporo roboczominut udaje się też zaoszczędzić odcinając najemnika od używek, w szczególności od kawy i herbaty, które mają działanie moczopędne. Na nich tracimy podwójnie, raz w czasie ich zaparzania, a po raz kolejny w czasie gdy pasożyt udaje się do toalety na kolejne (już trzecie dzisiaj) siku! W tych trudnych dla przedsiębiorcy czasach, należy tym bardziej skupić się na optymalizacji przestrzeni pracy (vide: lokal z ogłoszenia) oraz rozważnym doborze formy zatrudniania. Preferowaną, na szczęście coraz bardziej dostępną formą zatrudnienia jest oczywiście bezpłatna praktyka. Bezpłatna, więc oczywiście bez umowy i zgłaszania do ZUS'u, tak aby w każdej chwili można było delikwenta wyrzucić za drzwi i umywać od niego ręce. Poza okresem wakacyjnym braki kadrowe można łatać umowami o dzieło. Najlepiej jednak podpisać je dopiero po upływie okresu na który zostały zawarte, na wszelki wypadek. Zasadę podpisania umowy z parotygodniowym odroczeniem należy stosować zawsze gdy tylko to możliwe - daje to olbrzymią przewagę taktyczną nad przeciwnikiem, który trzymany do końca w niepewności będzie pracował za dwóch! Inne skuteczne sposoby motywowania tak zwanych pracowników to umniejszanie jego zasług, obcięcie premii, szczędzenie pochwał, puszczanie w obieg plotki o tym, że po zamknięciu projektu nie przedłużą mu umowy, wyrzucanie jego najlepszych pomysłów na śmietnik, dbanie o jednorodność wykonywanych przez niego zadań.

Za nadesłanie zdjęć tej ciekawej propozycji lokalowej bardzo dziękujemy Tomaszowi Mrzygłockiemu :-)
Wszystkim fanom NaChja życzymy pracowitego łike
ndu - nie prześpijcie go!
Read more...
0 komentarze
wtorek, 10 grudnia 2013

Elewacyjny misz-masz


Było jedynie kwestią czasu kiedy Kołobrzeg ze swoją nowiusieńką starówką trafi na NaChja. Miasto, które od lat marnuje wspaniały potencjał w postaci wspaniałego położenia i milionów Euro, przywiezionych przez kuracjuszy zza Odry, wreszcie się doczekało. Tym razem wcale nie skupimy się na pseudokamieniczkach, których jest tutaj zatrzęsienie, ponieważ jest inny, bardziej przykuwający uwagę obiekt.
Fasada galerii handlowej Hosso ewidentnie ujawnia, że wyśmiany już wszem i wobec "landrynkowy historyzm" nie jest jedynym obowiązującym przy budowie nowych starówek stylem. Dość spore gabaryty przebudowywanego budynku fabryki Elwa pozwoliły na stworzenie prawdziwej wystawki dostępnych na rynku materiałów elewacyjnych. Przypomina nam to ekspozycję składu budowlanego na drodze wylotowej z miasta, w postaci betonowego płotu, którego każdy kolejny segment przedstawia inny finezyjny zwór dostępnych prefabrykowanych wypełnień. A może nawet to skojarzenie jest zbyt łaskawe, ponieważ prefabrykowane ogrodzenia są z natury modułowe, a tutaj mamy do czynienia z całkowitym rozedrganiem i brakiem jakiejkolwiek harmonii. Dzięki temu nikt nie może zarzucić temu budynkowi ani monotonii ani elegancji. Na domiar złego większość witryn od góry do dołu wyklejono kolorowymi reklamami. Całe szczęście populacja homo sapiens żyjąca w kraju nad Wisłą, już pomału wykształciła niezbędną do przeżycia w tym ekstremalnym środowisku umiejętność niedostrzegania reklam, patrzenia przez banery i cieszenia się czym popadnie, byle było nowe i świecące.

Za nadesłanie zdjęć bardzo dziękujemy Adamowi!
Z niebezpiecznie bliskiej odległości można obejrzeć ten obiekt dzięki szpiegowskiemu panu samochodzikowi google: http://goo.gl/7u301g


Read more...
0 komentarze
piątek, 6 grudnia 2013

Trauma pokostkowa



Starachowice do tej pory kojarzyły Nam się całkiem przyjemnie z mafią. Wygląda na to, że po obejrzeniu nadesłanych przez Kazimierę zdjęć z ul. Wigury niestety nasze pierwsze skojarzenie z tym miastem będzie mniej fajowe. Bo mafia jednak pachnie wielkim światem: wielka Rosja, ogromne fawele w Rio, hollywoodzkie superprodukcje i Ojciec Chrzestny. Ale powrót do rzeczywistości, jak to zwykle bywa, jest bardzo bolesny. Ta starachowicka chata to kwintesencja zaściankowości. Wyobrażamy sobie, że przy budowie tego domu etap projektowania został w ogóle pominięty, a ekipa na placu budowy bawiła się po prostu niczym dzieciaki w mokrym nadmorskim piachu. Beztroska i kompletne oderwanie od jakichkolwiek kanonów sprawia, że niektórzy powiedzieliby, że to jest właśnie cudowne, takie naturalne i pierwotne. Szczególnie Andrzej Stasiuk, którego dołuje wszystko od Świętego Mikołaja po cudowne wybrzeże Adriatyku, miałby wreszcie zwyżkę nastroju kiedy stałby po kostki w rozmokłym śniegu, w deszczowo-śnieżnej zamieci, przed tym oto budyneczkiem.

Gdybyśmy mieli zgadywać obstawialibyśmy, że zaczęło się od komunistycznej kostki (nadmiar skośnych dachów z wystającymi okapami to objaw traumy pokostkowej), którą po wzbogaceniu się właściciela rozbudowano i nadbudowano o wieżę i skośny dach. Tralki to prawdopodobnie ten sam okres, pewnie początek lat 1990'tych, zwanych złotą erą polskiej architektury. Potem, kiedy domków z niemieckich katalogów zaczęło już powstawać jak grzybów po deszczu i domek ze skośnym dachem nie robił już takiego wrażenia na sąsiadach, czas przyszedł na "stage two" zaplanowanych "modów" czyli przyozdobienie syntetycznym kamieniem elewacyjnym, gipsowe lwy i inne upiększenia. Nie mamy wątpliwości, że właściciele tego przybytku nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w dziedzinie architektury!

Jeszcze raz bardzo dziękujemy Kazimierze za nadesłanie zdjęć - wszystkie są doskonałe (aż trudno było wybrać jedno), dlatego publikujemy ich więcej w albumie, który można znaleźć tutaj:

Położenie tego domu sprawia, ze na mapie google można go obejrzeć niemal z każdej strony: http://goo.gl/maps/UnVWe
Read more...
0 komentarze
środa, 4 grudnia 2013

Mała Brytania, sezon drugi: Polska


"Mała Brytania, sezon drugi: Polska". Czekając na falę powrotów naszych rodaków z Wysp Brytyjskich lokalni deweloperzy nie próżnują. W kaszubskiej wsi Chwaszczyno powstała właśnie karykatura brytyjskiego szeregowca prosto z przedmieść Londynu. Dzięki temu, już niedługo, z ziemi angielskiej do Polski wracający "młodzi", z kieszeniami pełnymi brytyjskich funciaków będą u nas mogli dalej wieść swój jak z bajki żywot, swój British Dream.
Gdyby nie pewne przegięcie stylizacyjne, wieżyczki od strony ogrodu itd, można by powiedzieć, że architektura jakoś by się broniła... ale na innej długości geograficznej! Budynki jednak w przeciwieństwie do wypasionych Range Roverów nie mają kółek i to właśnie kontekst krajobrazowy i kulturowy jest jedną z najistotniejszych zmiennych przy projektowaniu. Tego niestety twórcy tych szeregowców nie mieli na uwadze.
Oczywiście szeregowce stoją w polu, do czego w Polsce jesteśmy coraz bardziej przyzwyczajeni i to tylko jeden z tysięcy tego typu przypadków. Plan miejscowy jest, a gmina i deweloperzy śnią swój sen o pięknym osiedlu domków ze skośnymi dachami. Żeby było jak na zachodzie. Ale przestroga dla potencjalnych kupujących - pięknego osiedla nie będzie! Ani za 10, ani za 20 lat. Nie będzie, ponieważ Polaków raczej ubywa niż przybywa, a działek budowlanych i terenów pod zabudowę mamy tyle, że musielibyśmy sprowadzić do Polski miliony imigrantów żeby je zasiedlić. Tak więc pole będzie zawsze, a w nim z dupy zabudowa. Oczywiście strona marketingowa, jak zawsze przy tego typu inwestycjach jest dopracowana - wirtualny spacer, że blisko miasta i ekskluzywnie, nawet plandeka reklamująca sprzedaż już wywieszona na płocie. Wprawne oko osoby śledzącej inwestycje deweloperskie, na planie osiedla od razu wyłapie rzecz dziwną. Oto pomiędzy dwoma szeregowcami przestrzeń wolna, opisana "park" oraz miejsca postojowe. Taka marnacja PUM'u* nie przejdzie. Takie rzeczy nigdy nie dzieją się bez powodu! A powód żeby była przestrzeń zielona i miejsce do rekreacji, to przecież żaden powód! No to myk - zaglądamy do planu i znajdujemy, że to nie park i parking tylko ulica będzie w przyszłości :-) Takie małe oszustewko, ale tolerujemy, bo już się przyzwyczailiśmy do tego, ze deweloperzy chcą nas zrobić w jajeczko.

Za nadesłanie materiałów i możliwość ich udostępnienia bardzo dziękujemy grzehoowi! Małą Brytanię można oglądać na mapie google: http://goo.gl/maps/sfP0A
Strona reklamująca inwestycję tutaj: http://www.maxbud-mieszkania.pl/osiedle-angielskie/34.html


*powierzchni użytkowej mieszkań
Read more...
0 komentarze
poniedziałek, 2 grudnia 2013

automechanika na ekskluzywnie


Splendor i piniążki w wydaniu rzeszowskim#automechanika. Pewnie wielu z Was miało przyjemność projektować budowę lub rozbudowę warsztatu samochodowego. Zwykle zwycięża w takich projektach pragmatyzm oraz chęć wykorzystania bramy uzyskanej w rozliczeniu od zadłużonego klienta oraz skradzionych szyn kolejowych jako elementów nośnych dachu. Nie każdy jednak właściciel "mechaniki pojazdowej" jest tak niewrażliwy na piękno i tak boleśnie praktyczny. Nie każdy też architekt tuż po ukończeniu studiów zakopał głęboko ilustrowany podręcznik od historii architektury, a pamięć o głowicach korynckich zapił, wydalił i spłukał w toalecie po otrzymaniu dyplomu.
Są i tacy, którzy zawsze znajdą sposób aby upiększyć elewację choćby małym styropianowym gzymsikiem i parą atlasów podtrzymujących daszek nad wejściem, nie zważając na kontekst i temat. Bardzo cieszymy się, że chociaż jedna elewacja została zaprojektowana pod kątem użyteczności - jako miejsce na hasła reklamujące usługi wulkanizacyjne  Nowy budynek jest z pewnością dumą swojego właściciela. Na stronie zakładu można nawet znaleźć galerię zdjęć tego budynku usługowo-mieszkalnego, co nie jest raczej standardem w przypadku automechaniki (http://goo.gl/c8sWka)
Mechanicy tego zakładu powinni wykonywać swoją robotę w białych rękawiczkach i pluszowych papciach na przebranie, bo żałoba za paznokciami i plamy po smarze nie pasują do ekskluzywnej pałacowej scenerii. Nie byłoby w tym z resztą nic dziwnego, w czasach kiedy samochody nie wydalają już spalin, ich producenci rozważają usunięcie z najnowszych wersji swoich modeli wajchy do otwierania maski, a przeciętny mechanik po podłączeniu laptopa do samochodu zazwyczaj doradza jego wymianę na nowy lub wpłacenie jego równowartości na poczet kosztów części i naprawy.

Za nadesłanie zdjęć bardzo dziękujemy Łukaszowi Baranowi  Obiekt w jego środowisku naturalnym można podziwiać na mapie google:http://goo.gl/maps/1FNvb
Read more...
0 komentarze
środa, 27 listopada 2013

Barwy ostrzegawcze


Na niepogodę, szarugę i bure pole za stodołą najlepszym lekarstwem kolor  Kiedy wyobrazimy sobie dach w niebieskiej blachodachówce, który zwieńczy to dzieło, wszelkie troski nas opuszczają. Wyłączmy telewizor, "Trudne Sprawy" obejrzymy w powtórce programu. Radość wlewa się w nasze serca i wyruszamy na spacer rozmokłym dziurawym poboczem. Idziemy w siną dal z figlarnym plaskiem błota pod chińskim butem trekingowym. Gdzieś we mgle czeka na nas przystanek PKSu, gdzie kiedyś była ławka i rozkład jazdy, ale do dziś pozostały jedynie odrapane mury z koślawym napisem "RKS". Złota polska jesień, jakiej nie ma na zdjęciach w kalendarzu, jest za to wokół nas!

Zdjęcie z Kuczek pod Radomiem publikujemy dzięki uprzejmości jednego z fanów NaChja. Ciekawostka: słowo "blachodachówka" nie występuje w słowniku naszej przeglądarki - może to jakaś sugestia?
Read more...
0 komentarze

Architektoniczny Łomżing


Łomża zrobiła nas w jajeczko! Północno-wschodnia pierzeja Starego Rynku do złudzenia przypomina barokowe kamieniczki. Jednak nie dajcie się zwieść drodzy fani NaChja, tak jak dał się nabrać wojewódzki konserwator zabytków. Pod tą piękną różową farbą kryje się najprawdziwszy blok! Ba - nawet niektóre okna nie są prawdziwymi oknami, a jedynie takimi wirtualnymi. Tylko przez to, że nie namalowano w nich doniczek na parapecie i starej baby opartej cycami o wylewającą się na zewnątrz kołdrę, połapaliśmy się, że to zmyła. Wielkie brawa za dobór kolorów. Przewidująco zastosowano połączenie barw "straż pożarna" z "milicją obywatelską", wszak z mundurówką nadal ktoś się jeszcze liczy, w tym świecie pozbawionym autorytetów. Ponadto tania farba szybko wyblaknie, gwarantując zestaw barw pastelowo-gaciowych, podobno ulubiony przez Polaków. Taka elewacja jest jak wino - starzeje się szlachetnie.
Jakim cudem autorowi tego działa wydawało się, że elewacja będąca "krzywolustrzanym" odbiciem przeciwległej uroczej i zabytkowej pierzei uświetni centralny plac miasta? Udawanie w architekturze chyba nigdy nie wychodzi dobrze.

Za udostępnienie zdjęcia dziękujemy Modzeli 
Link do mapy google:
http://goo.gl/maps/WHmh2
Read more...
0 komentarze
piątek, 22 listopada 2013

De(kons)struktywizm


Kiedy poziom nieogarnięcia projektanta jest równie wysoki jak jego ambicje, kończy się to zazwyczaj bardzo źle. Jak mawiały argentyńskie kurtyzany "do tanga trzeba dwojga - dobrego inwestora i dobrego architekta". Tym razem bardzo żałujemy, że inwestor nie powstrzymał szaleńczej wizji architekta i dał mu zbyt wiele swobody. Prawdopodobny przebieg procesu powstawania koncepcji był niesłychanie krótki i przebiegał następująco:
1. Rytro - mała, otoczona górami miejscowość w pobliżu Piwnicznej-Zdrój...
2. Eureka! budynek będzie wyglądał jak góry!
3. I będzie nowoczesny, w stylistyce dekonstruktywizmu, przy odrobinie szczęścia przebije się do architektonicznych żurnali...
Wciąż pewnie autor nie może zrozumieć, czego zabrakło, gdzie popełnił błąd...A może jakieś syjonistyczne lobby dba o to, żeby Liebeskind był tylko jeden?
On nas wyrazy szacunku za konsekwentnie zrealizowaną koncepcję, szkoda tylko, ze z gruntu złą.

Za nadesłanie zdjęcie bardzo dziękujemy Tomaszowi Gilewskiemu 

Tak, można to miejsce odwiedzić na mapie google:
http://goo.gl/QTe7Ry
Read more...
0 komentarze
środa, 20 listopada 2013

Architekci bez cenzury



"4.13 Reguła: Architekci nie krytykują złośliwie lub nieuczciwie, ani nie dyskredytują w ten sposób pracy innych architektów. "
To jeden z naszych ulubionych zapisów z Kodeksu Etyki Zawodowej Architektów. Podobno gdzieś w równoległym wszechświecie wszystkie jego zapisy są respektowane.
Na szczęście reguły 4.13 jest najłatwiej przestrzegać, bo architektem nie zostaje byle kto. Matura, egzaminy wstępne, 5 lat wszechstronnie rozwijających studiów, udokumentowana kilkuletnia praktyka zawodowa, a następnie EGZAMIN PAŃSTWOWY - przez to sito jest w stanie przebić się zaledwie kilkaset osób rocznie. Inaczej niż w przypadku lekarzy, prawników, nauczycieli, ogrodników, magazynierów, policjantów i złodziei - tu nie trafiają się partacze lub czarne owce. Architekci to solidarna grupa ludzi prawych i uczciwych. Ich zawód, to ich misja. Wszakże wiadomo, że najchętniej wykonywaliby swoje usługi nawet za darmo, szczególnie kiedy w grę wchodziłoby projektowanie szpitala onkologicznego, przytułku dla sierot lub domu starców. Niektórzy niechętnie pobierają datki za swoją posługę, ale tylko dlatego, że spłacają kredyt za dom, zaległy ZUS i chcieliby kupić swojemu dziecku idącemu do szkoły najdroższy plecaczek pełen kolorowych kredek Faber-Castell. Bo architekci miewają kredkowy fetysz.

Dziś z dumą prezentujemy obiekt będący siedzibą pracowni architektonicznej w podwarszawskim Raszynie. W tym przypadku, autor zamanifestował swoją niezależność i negację dyktatu, modnych ostatnio w pewnych kręgach, linii prostych oraz ogólnego prostactwa. Prostota formalna, to nic innego jak lenistwo projektanta, który ogranicza się do kopiowania podpatrzonych w zagranicznych czasopismach form. Motyw prostokąta i kąta prostego przez niektórych kopiowany jest wręcz do znudzenia, jakby zapomnieli jak wyłącza się tryb "orto" w AutoCADzie. Na szczęście nie wszyscy zapomnieli o pięknych organicznych formach takich jak fala, elipsa, zygzak. To właśnie te krzywizny działają tak kojąco na człowieka, pędzącego jak szalony przez betonową dżunglę. Pewna pozorna przypadkowość form i linii jest, de facto, efektem zamierzonego naśladownictwa natury i jej doskonałego chaosu. Bryłę budynku uzupełnia oklejony banerami totem, który doskonale wpisuje obiekt w zastane otoczenie drogi przelotowej prowadzącej do miasta. To również nie przypadkowy zabieg projektowy, gdyż (znów cytując kodeks etyki) "Architekci szanują w swej twórczości wartości zastane, dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe i dbają o ich zachowanie i rozwój."

Obiekt można podziwiać na mapie google:
http://goo.gl/maps/39h3u

Zachęcamy również do zapoznania się z obowiązującym Kodeksem Etyki. Potraktujcie ten dokument z należną mu powagą, a z pewnością skłoni Was on do refleksji nad własnych życiem i nie wzbudzi ubawu po pachy:http://www.izbaarchitektow.pl/pliki/zasady_etyki.pdf

Last but not least, wielkie podziękowania dla Jarosława Kurka za udostępnienie zdjęcia!
Read more...
0 komentarze
wtorek, 29 października 2013

Dawniej wieś, dziś przedmieście



Dawniej wieś, dziś przedmieście - Komorniki pod Poznaniem. Przykład rewitalizacji ekstremalnej dokonanej na typowej polskiej kostce. Styropianowe ozdobniki na narożnikach + kolor wyblakłej zieleni, to coś, z czym tak się już opatrzyliśmy, że prawie akceptujemy jako coś normalnego. Ale wykwintne kute balustrady i ogrodzenie czynią to dzieło wyjątkowym. Aż strach pomyśleć ile roboczogodzin i złotych monet kosztowało takie "upiększenie" posesji.
Tylko silnie zakorzeniona w nas praworządność powstrzymała nas od zwalenia konia przy bramie - przynajmniej jednego z nich.

Nie dajemy się zmylić tabliczce "SPRZEDAM ZIEMNIAKI 15-30KG", która znajduje się na posesji. Gdybyśmy mieli zgadywać, obstawiamy, że te pieniądze albo zostały wygrane na loterii, albo pochodzą ze sprzedaży ziemi rolnej deweloperom. Ta znana nam dobrze gmina, przoduje w uchwalaniu planów miejscowych korzystnych dla rozwoju deweloperki - niestety absolutnie niekorzystnych dla ładu przestrzennego i standardu życia przyszłych mieszkańców.

Zdjęcie z google street view wyjątkowo "trafione":
http://goo.gl/maps/pHbj9
(za namiary na obiekt duże podziękowania dla jednego z fanów!)




Read more...
0 komentarze
 
NaChjMiArchitekt © 2011 SpicyTricks & ThemePacific.